Butterfly i prośba do czytelników

To kulinarna podróż przez smaki świata, w poszukiwaniu smaku doskonałego. Każdego dnia będę coś gotować dla siebie i dla Was. Może wspólnie odnajdziemy harmonię zmysłów. Zupy,sery,mięsa,wędliny,owoce,morza,sałatki,chleb,makarony,pizza,desery. Mniam! Afrodyta powstała z morskiej piany... Butterfly z mojej wanny pełnej jabłek. Leć, leć motylku do ludzi. Przynieś im radość i uśmiech. Wrzuć im do garnka garstkę szczęścia i natkę spokoju. Leć, leć mój malutki.
Wszelkie prawa autorskie są zastrzeżone dla autora bloga. Opublikowane fragmenty powieści pod roboczym tytułem "Gniew Aniołow" są również własnością autora bloga i zostały przez niego napisane, według dat publikacji. Za uszanowanie zasad tej strony dziekuję :)

autor: Izabela Sikorska

czwartek, 31 grudnia 2009

Zakwas na chleb naszych przodków

Ten wpis pochodzi z ubiegłego roku, stali czytelnicy zapewne go znają, nowi może nie, dlatego postanowiłam powrócić do niego. Główny powód, to rozpoczęcie nowego cyklu: "Chlebem pachnące...". To dobry czas na poświęcenie uwagi chlebowi, ponieważ kończą się wlaśnie żniwa, magiczny rytm przyrody, powtarzany przez czlowieka od tysięcy lat, znów się wypełnia. Złote, dojrzałe kłosy, symbol życia, płodności... ZACZNIJMY OD POCZĄTKU CZYLI JAK ZROBIĆ ZAKWAS NA CHLEB? Uwierzycie, że chleb powstanie z samej mąki i wody. Ja jak to usłyszałam, to stwierdziłam, że to niemożliwe. No jak? Jak wyrośnie? A drożdże? Przecież jak zmieszam samą mąkę i wodę to będzie zakalec. Długo nie mogłam się przekonać, prawie rok czasu, aż pewnego dnia stwierdziłam, że ok, podejmę to ryzyko i przeprowadzę doświadczenie na chlebie jeśli chleb z tego wyjdzie. Tajmnicą tego chleba jest ożywienie martwej materii, choć przecież woda nie do końca jest martwa, patrząc przez pryzmat mikroskopu. Najpierw trzeba w słoiku stworzyć życie, czyli zakwas używając tylko mąki i wody ze szczyptą soli: Zakwas na chleb naszych przodków Szklanka mąk żytniej gruboziarnistej 3 szklanki letniej wody łyżeczka soli W szklanym naczyniu łączymy składniki i mieszamy tak długo, aż nie będzie grudek. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy na siedem dni w ciepłe miejsce. Ale to nie wszystko. Codziennie rano i wieczorem zawasu należy doglądać niczym niemowlęcia. Rano wrzuamy garć mąki i mieszamy. Wieczorem tylko mieszamy. I tak codziennie. Już trzeciej doby zobaczycie, jak w szklanym naczyniu budzi się życie. Wszystko zacznie pączkować, najpierw nieśmiało wybudzone z letargu życie, by pod koniec tygodnia żyć pełną gębą. Może wyda się to dziwne, ale pierwszy raz, kiedy zobaczyłam jak ożywa zwykła mąka i woda, wzruszyłam się. Dotarło do mnie, że życie jest wszędzie, dookoła nas. Bierzesz tylko mąkę i wodę i struna drży... Zrozumiałam też, dlaczego kult chleba jest tak ważny w wielu kulturach. Bo jest w tym jakiś boski cud stworzenia. Możesz nie mieć nic, ale wystarczy trochę wody i zmłucone ziarno, by wykarmić rodzinę. Chleb... Podstawowy pokarm biednych i bogatych, symbol i ikona wielu kultur. Sam proces jest łatwo wytłumaczalny. Po połączeniu mąki i wody ożywione zostają dzikie drożdże, które zahibernowane są w mące a okładniej na ziarnach zbóż. Tak w ogóle drożdże są wszędzie. Na skórkach owoców, wszystkich! Dlatego robiąc wino najczęściej nie myje sie owoców, żeby nie usunąć dzikich drożdży. I tak powstaje zakwas na chleb. Z tego zakwasu za tydzień wyrośnie wspaniały, zdrowy chleb. NIe wzdymający, wyprodukowany całkowiecie naturalnie w zaciszu naszej kuchni. Ale to już będzie w przyszłym roku. Więc wszystkiego najlepszego! Oby się spełniło!!! Obyśmy nie pominęli cudowności, które nas otaczają. Świat jest niezwykły a co dopiero musi się dziać na poziomie kwarków i kwantów??? O rany.

14 komentarzy:

  1. Ja też czasem się czuję jak ten Kwant, za przeproszeniem ;)
    Iza, ściskam Cię, a właściwie wszystkich Was noworocznie! Oby się darzyło :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze lepiej jak Kwant niż Kant. Szampańskiego wieczoru Wam Trojgu w takim razie od Kwarka> W końcu jestem malutka, znaczy z metra cięta ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Madame... Wszystkiego dobrego i smacznego w Nowym Roku. Oby sie darzyło, ciasto rosło, a dobre anioły pchały sie drzwiami i oknami. I kominem;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. ..od 3 dni robie zakwas...nie wychodzi kompletnie, nie wiem co mu jest...siedzi w sloju i mnie wkurza:( Zrobienie chleba z maki i wody jest NIEMOZLIWE !

    OdpowiedzUsuń
  5. A co to znaczy, że nie wychodzi? On ma siedzieć w słoju i pachnieć lekkim kwasem. Charakteryzuje go delikatna pianka. Jestem pewna, że zakwas Ci wyszedł. Trochę wiary! Zakwas zawsze wychodzi. Trochę gorzej z chlebem, bo pierwsze dwa wyszły mi jak placki ziemniaczane. Aż mi się płakac chciało, ale znowu go zrobiłam i po raz trzeci się udał. W ogóle z moich spostrzeżeń wynika, że kiedy byłam poddenerowana, to drożdże nie chciały pączkować. Dziwne to, ale tak było. Daj zakwasowi jeszcze dwa dni i karm go codziennie garścią mąki. Trzymam kciuki!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. ...a moja babcia mowiala, ze ja sie miesza cisto w lewa strone to nie wyjdzie, nie ma mocnych :)
    Ja nie mowie do tego zakwasu...ja go strasze i mu groze :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A to dobre:-) To moja wina, że Ty teraz mślisz, że on nie wyszedł, bo napisałam, że trzeciej doby pączkuje. Tak, ale bardzo delikatnie, bo to dopiero raczkujące życie. I co ciekawe, moja babcia mówiła to samo co Twoja, ze jak odrwotnie do wskazówek zegara... Twój zakwas ma się dobrze. I zobacz, czy chleb nie budzi w ludziach emocji :-). Ja też to tak przeżywałam i to jest fajne, nawet jeśli czasem coś się nie uda.

    OdpowiedzUsuń
  8. napiszcie ,o tym pieczeniu chleba czy sie w koncu komus udalo upiec piekny chleb z tego zakwasu ?

    OdpowiedzUsuń
  9. a ja postanowilem zaryzykowac i hoduje zakwas z pomoca tego osadu, ktory jest na dnie butelki zurku. dzis wyrabianie ciasta, jutro pieczenie. trzymajcie kciuki :)! simón

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem ciekawa efektu. Proszę daj znać, czy wyszło. Robiłam kiedyś chleb z zakwasem z żurku, nie na zakwasie, ale brzydko pachniał. Trzymam kciuki :))))

    OdpowiedzUsuń
  11. hmmm wlasnie sie nim zajadam, jest cieply i maslo sie na nim rozpuszcza, zapach super :)

    mialem spore watpliwosci, bo mimo, ze ciasto na zakwasie swietnie w nocy wyroslo, to rano po dodaniu maki dalej mialo bardzo lepka konsystencje. formowanie bochenka nie wchodzilo w gre, wiec wlozylem je łyzka do foremki.
    po 15 minutach pieczenia... zepsul sie piekarnik, wiec w trybie awaryjnym chleb juz wyrosniety poszedl do "wynajetego" piekarnika.
    postaram sie zrobic zdjecie i wyslac. moj pierwszy samodzielny chleb: żytnio-pszenny na zakwasie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. a tak dokladnie, to nie robilem go bezposrednio na zakwasie z zurku, tylko lyzeczke tego osadu zurkowego dodalem pierwszego dnia do zakwasu wlasciwego - czyli sloika z maka i woda, zeby pobudzic fermentacje.

    OdpowiedzUsuń
  13. Anonimowy, gratuluję!!! Zrobienie chleba we własnym domu to duża frajda, ale i sztuka :))) Ciesze się, że pomimo trudności cel został osiągnięty!

    OdpowiedzUsuń