Butterfly i prośba do czytelników

To kulinarna podróż przez smaki świata, w poszukiwaniu smaku doskonałego. Każdego dnia będę coś gotować dla siebie i dla Was. Może wspólnie odnajdziemy harmonię zmysłów. Zupy,sery,mięsa,wędliny,owoce,morza,sałatki,chleb,makarony,pizza,desery. Mniam! Afrodyta powstała z morskiej piany... Butterfly z mojej wanny pełnej jabłek. Leć, leć motylku do ludzi. Przynieś im radość i uśmiech. Wrzuć im do garnka garstkę szczęścia i natkę spokoju. Leć, leć mój malutki.
Wszelkie prawa autorskie są zastrzeżone dla autora bloga. Opublikowane fragmenty powieści pod roboczym tytułem "Gniew Aniołow" są również własnością autora bloga i zostały przez niego napisane, według dat publikacji. Za uszanowanie zasad tej strony dziekuję :)

autor: Izabela Sikorska

niedziela, 28 listopada 2010

ŚNIEżna kontemplacja

zdjęcie: www.wrzuta.pl
"ŚNIEG"
Pierwszy płatek śniegu
opuszcza się z nieba
Odkrywca nowego kontynentu
Delikatnie dotyka ziemi
Puszy się na niej
Znika
Miliony schodzą na Ziemię
Nigdy dwa razy ten sam
Trwają póki bóg ich Mróz
Świątynie nad nimi ma
Pewnego dnia
Promień kładzie
Kres Cywilizacji
Gwiazdy odchodzą Brunatną kałużą
Bezsilne leżą na Ziemi
Wypatrując dnia
Bo kiedy znów nadejdzie
Ciepły promień
Uniesie je tam
W górę Do chmur
Izabela S.

piątek, 26 listopada 2010

Chateaubriand Isabelle - z glębi serca

L`art de la vie!, czyli sztuka życia :) Przepis, który za chwilę podam stworzylam sama, ale inspiracją byla dla mnie kuchnia francuska i slynny chataeubriand, czyli wykwintny befsztyk z polędwicy wolowej. To tak bardzo proste danie jest jednoczesnie wytworne i bardzo eleganckie. Zainspirowana Francoiis Rene Chateaubriand, czolowym przedstawicielem wczesnego romantyzmu francuskiego, polityka, ale i kochanka pani Recamier, zony paryskiego bankiera. W jej domu spotykali się nawybitniejsi ludzie tej epoki a Chataeubriand, byl ponoc ich mentorem, duchowym przewodnikiem. Mowa o latach 1768-1848, tyle bowiem żyl ów pisarz, polityk, znawca sztuki kulinarnej. Dla Chateaubriand`a pracowal dlugo znakomity kucharz Montmirail i to prawdopodobnie on przygotowal pierwszy befsztyk Chateaubriand. Danie powstalo z milosci do kobiety, litaratury i sztuki, którą Chateaubriand, ponoć stawial na rowni z pezją czy malarstwem... Z milosci do sztuki kulinarnej. Befsztyk francuski podaje się w postaci podwójnego befsztyku, grubosci 3 cm, wykrojonego ze srodka polędwicy wolowej. Befsztyk smażymy tak, aby mięso w srodku bylo rożowe. Chateaubriand oryginalne podaje się w towarzystwie ziemniaków "chateau" i sosu berneńskiego. To tak po krótce o historii. Ja kilka dni temu po dlugiej przerwie postanowilam kupic kawalek polędwicy, aby ugoscić nią znajomych. To bardzo drogie mięso, więc chcialam je potraktować nadzwyczajnie, jak i swoich wspólbiesiadników, przyjaciól,dzieci i męża. Robiąc ją improwizowalam, jak tancerz flamenco. Myslalam sobie: "No jest cos magicznego w okresleniu "sztuka kulinarna", bo z czego plynie kazda sztuka? Z glębi serca, z natchnienia, z milosci." Tak powstal pierwszy raz moj befsztyk, polędwica Isabelle. Zdradzam go Wam i uwierzcie mi, jestescie pierwsi. Poza moimi bliskimi, ktorzy juz go jedli:)
POTRZEBUJEMY
- polędwicy wolowej, czterech steków z poledwicy wolowej o grubosci 3 cm
- 1/3 szklanki Porto
- malej szklanki
- 3,4 lyżek sosu worcestershire ( oryginalnego)
- 2, 3 lyżki octu balsamicznego
- lyżka listków tymianku swieżego, pospolitego
- oliwa z bialej trufli, 1 lyżka. Jeżeli nie macie zastapcie ją olejem z orzechów wloskich lub arachidowych.
W miseczce mieszamy wszystkie skladniki. Steki z polędwicy rozkladamy na desce, przykrywamy folią przezroczystą i delikatnie rozbijamy walkiem - nie tluczkiem! Folia uchroni delkatne mięso, przed rozerwaniem. Delikatnie rozbitą polędwicę przekladamy do miseczki z marynatą. Odstawiamy na 30,40 minut. Na patelni rozgrzewamy lyżkę olliwy z trufli, lub orzechów. Smazymy befsztyki po kilka minut z obu stron. Nie wolno ich dociskać, ani nakluwać, bo mięso straci "soki". Wyciagamy mięso z patelni i deglasujemy ją marynatą, czyli wlewamy na patelnię marynatę. Jeżeli plynu jest zbyt malo, dolewamy 2,3 lyżki Porto. Wrzucamy kawaleczek masla... Odparowujemy sos i polewamy nim befsztyki. Teraz dopiero solimy i pieprzymy. Najlepiej z mlynków. Gotowe. To danie blyskawiczne. NIe wiem, jaka będzie Wasza opinia, ale znajomi powiedzieli, że to najsmaczniejsza potrawa jaką jedli w zyciu a mnie naplynely wtedy do oczu lzy. Polędwicę podalam z puree ziemniaczanym: gotowane ziemniaki, ubijam wraz z maslem i smietaną oraz lyzką listków swieżego tymianku. Salata byla prosta i iscie francuska. Listki salaty rzysmkiej posypane siekaną szalotką, polane francuskim vinegretem. Oto przepis na niego: 3 lyżki oliwy z oliwek, 3 lyżeczki musztardy dijon ( może być zwykla), 3 lyżeczki cukru brązowego, 2, 3 lyżki octu z bialego wina. Wszystko lewamy do sloika, zakrecamy i potrząsamy slojem tak dlugo, aż vinegret stanie się aksamitną emulsją. Sprawdzamy smak. Powinna byc równowaga slodkiego i kwasnego oraz lekki posmak ostrosci musztardy. W tym daniu spotkaly się cztery państwa: Polska, Francja, Wielka Brytania i Portugalia. Czyż nie jest to dowód, że Europa to nasza wspólna ojczyzna :) Smacznego kochani. Choć tak dlugi jest opis tego dania, przygotowanie go trwa 30, 40 minut. Teraz postawcie na stole czerwone wino, rozpalcie swiece i swoje serca... p.s. A wlaciwie 5 państw. jak moglam zapomnieć o Italii i balsamico z Modeny, ktorego użylam :)

wtorek, 23 listopada 2010

Zupa chińska ostro-kwaśna. Sposób na śnieg.

Dzień krótki i pochmurny. Dookola mrok... Brr... Nadchodzi zima zla. Powietrze pachnie sniegiem. Czuje jak się zbliża bialy, niewinny puch, który okryje ziemię, dachy i drzewa. NIe znam lepszego leku na zimę, niż rozgrzewająca zupa a w niej imbir i chili. A więc do dziela beacia i siostry. Rozgrzejmy ziębnięte dlonie i stopy od srodka, az po koniuszki palców. Niech krew zacznie Wam szybciej krążyć. Poczujcie jak wasze cialo przylega do kominka, otulone od srodka aromatycznym slońcem Azji.
POTRZEBUJEMY:
2 litrów bulionu z wolowiny
40, 50 dkg wolowiny ( pieczen, ligawa, rozbratel)
1, 2 siekane bez pestek papryczki chili
7 grzybów chińskich
60 g makaronu sojowego
6 lyżek octu ryżowego lub jablkowego
6 lyżek ciemnego sosu sojowego 3-4 cm korzenia imbiru
2 zabki czosnku mały serek tofu 4 lyzki oleju sezamowego
5,6 lyzeczek cukru brązowego 3 jajka lekko ubite w trzech lyzkach wody pasta kukurydziana: 2 lyzki mąki kukurydzanej rozmącone w 2 lyzkach wody- do zagęszzcenia
siekana dymka, czyli szczypior i kto ma swieża kolendra do posypania

Mięso przygowoujemy wczesniej, siekamy w niewielkie paseczki, wrzucamy do miski i sporządzamy marynatę z polowy plynnych skladnikow, tylko octu dajemy 2 z 6 lyzeczek. Dodajemy starty na tarce imbir, chili. Zagniatamy mięso ręką w marynacie i odstawiamy na 30 minut. Wyciągamy woka lub duży rondel. Rozgrzewamy w nim niewielką ilosc oleju rzepakowego lub slonecznikowego, najlepiej tloczonego na zimno. Wrzucamy mięso i szybko rumienimy ciągle mieszając. Dodajemy bulion ( najlepiej nie z kostki, tylko domowy wywar niesolony z wolowiny, lub drobiu, to ma nibagatelny wplywa na smak zupy). Bulion gotuje się z drobiu 1,5 godziny w samej wodzie, zdejmując szumy a z wolowiny 2 godziny. Można go zrobic na prędze wolowej. Wlewamy więc bulion, dodajemy grzyby wczesniej namoczone i posiekane w paseczki, wszystkie plynne skladniki a więc:ocet, sos sojowy poza olejem z sezamu. Dodajemy cukier. Gotujemy okolo godziny na wolnym ogniu. 5 minut przed końcem gotowania zupy sporzadzamy paste z mąki kukurydzianej i zageszczamy nią zupę.Dodajemy pociety w kostke serek tofu. Na koniec wlewamy cienkim strumieniem rozkmącone w oleju sezamowym jajka, tak, aby utworzyly sie z nich cienkie kluseczki. Solimy i pieprzymy do smaku. Zupa ma mieć delikatny, ale ostry posmak. Nalewamy do miseczek zupę, wkladamy trochę makaronu, dodajemy kilka kropel oleju sezamowego na porcję zupy.Posypujemy dymką i kolendrą ( jesli macie swieżą w domu). To bardzo szlachetna w samku zupa, danie gęste i sycące. Rozgrzewa serca i energetyzuje umysl. Naprawdę warto ją zrobić, nie pożalujecie :))) Dużo ciepla życzę kochani.

piątek, 12 listopada 2010

Chiński rosół drobiowy

Ból mija, wrócilam do jazdy samochodem i gotowania. Brakuje mi tylko koni. Pracuję i nie dalam się zlamaniu ;) Ostatnio ugotowalam chiński rosól, zmodyfikowany przeze mnie. Jest prosty, choć wymaga kilku orientalnych skladników. Najpierw nalezy zrobić okolo 2-3 litrów bulionu z kurczaka i kaczki. Może być tylko z kurczaka. Można kupić calego kurczaka, wyfiletować go a z pozostaloci zrobic bulion. Czyli z korpusu, szyi, skrzydelek. Z takich samych częci kaczki. Gotujemy, bez soli przez okolo 2 godziny.
POTRZEBUJEMY
- kaczki i kurczka, lub indyka, do woli wedlug uznania,
okolo 1 kg
- 2, 3 marchewek pocietych w slupki
- 2 korzeni pietruszki (nieduzych), pociętych w slupki
- 1/2 sredniego selera, pociętego w slupki - jeden maly por,
- 3 ząbki czosnku polskiego
- 3,4 cm swieżego imbiru, startego na tarce
- papryka chili jedna lub dwie, bez pestek, posiekane w paseczki
- trawa cytrynowa swieża ( 3 sztuki) lub 3 lyzki ze sloika
- makaron ryżowy - dwie lyzki sosu ostrygowego
- 4, 5 sosu sojowego
- sól, pieprz do smaku
- swieżo siekana dymka, czyli szczypior grupolistny
GRZYBKI MUN!!!!!,
ZAPONIALAM O NICH.
6-8 GRZYBKÓW ZALAĆ WRZATKIEM, JAK ZMIEKNĄ POCIĄĆ W PASECZKI I DODAĆ DO ZUPY
Najpierw gotujemy bez przypraw i warzyw wywar drobiowy. Okolo 1,5 godziny na wolnym ogniu. W woku lub glębokim rondlu podsmazamy oliwę, wrzucamy dwa zabki czosnku ( jeden zostawiamy na koniec), pól imbiru, chili, trawę cytrynową,warzywa: seler, por, marchewkę, podsmazamy kilkadziesiąt sekund bez rumienienia, zalewamy bulionem drobiowym, dodajemy posiekane mięso drobiowe. Gotujemy 20-30 minut, jezlei mięso pochodzi z wywaru, ale 60 minut jeżeli wrzucamy surowe z kurczaka. Mięso z kaczki wymaga okolo 1,5 godziny na wolnym ogniu. Dodajemy sos sojowy i ostrygowy. Na koniec, po wylączeniu palnika wrzycamy trzeci ząbek czosnku i resztę imbiru i juz nie gotujemy. Kto lubi ostro doprawia jeszcze pieprzem cayenne. Makaron ryżowy wrzucamy do gorącej zupy na kilka minut przed podaniem. Zupę podajemy w miseczkach, posypaną siekaną dymką. Jest pyszna i rozgrzewająca, i orientalna :) p.s. Aby nadać zupie dymny aromat, mięso drobiowe mozna najpierw lekko podsmażyć. Jeżeli chcecie by zupa byla niskokaloryczna, uzyjcie indyka i nie dodawajcie makaronu. Jednak dodanie choćby niewielkiej ilosci kaczki, bardzo zmienia charakter tej zupy- staje sie wyrafinowana. SMACZNEGO!

sobota, 6 listopada 2010

Jeden z tych pięknych dni...

To było w sobote tydzień temu. Był piękny dzień, słoneczny i ciepły. Zapraszał do siebie. Od dwóch tygodni nie miałam kiedy dosiąść konia, było zbyt dużo pracy. Czekałam na tę sobotę z utęsknieniem. Wreszcie mój upragniony zapach stajni, siodło na grzbiet, wyjechałam na moim kochanym Dukacie. KIedy skracałam dopięcie strzemienia, wyjmując z niego nogę, koń spłoszył się na widok kota. Ruszył cwałem a powstrzymany przeze mnie gwałtownie stanął pionowo dęba. Rozpaczliwie chwyciałam sie grzywy, ale nogi dawno wraz z ciałem wypadły z siodła. Kiedy opadł na cztery nogi i znów ruszył dziko do przodu, puściłam się grzywy i upadłam na ziemię, łamiąc kręgosłup. Na szczęście bez konswekwencji. Bolało i minął ból a ja ciesze się, że za 3 miesiące, dosiądę znowu konia. Jestem wariatką? Nie. Jeżdżę od dziecka, to moja pierwsza kontuzja, ale nie umiem bez tego zyć. Jak bez fajek. Walczę z nimi, ale nie potrafię rzucić. Okropna niedorajda. Koni tez nie porzucę, choć tak bardzo bolało. Ale nie umiem żyć bez koni, nawet ze zlamanym kregoslupem ;)

czwartek, 4 listopada 2010

Bandyta


MusicPlaylistRingtones
Create a playlist at MixPod.com

Od Magi :) Bandyta.

A taki prezent dostałam dziś zza oceanu od Magi, mojego stałego gościa w Smaku Doskonałym. Dziękuję Maga, to bardzo piękna muzyka i film. Bardzo Ci dziękuję ... Tutaj go znajdziecie, http://www.mixpod.com/playlist/71066379 a u mnie w nastepnym poscie.