Ten przepis jest błyskawiczny, pod warunkiem, że wcześniej zgromadzicie potrzebne do tego przyprawy. W tym samym tonie doskonale smakują ryby o białym mięsie, morskie. Ktoś do Was ma za chwilę wpaść, chcecie zabłysnąć smacznym i wyszukanym daniem. Nic prostszego. To przepis na tę okazję.
POTRZEBUJEMY:
- 40 dkg krewetek black tiger, lub rybę morską ( mogą być mrożone, ale wtedy najpierw należy je rozmrozić)
- masło klarowane do smażenia ( lub zwykłe)
sos:
- 1/3 szklanki sosu chili: słodko- pikantny
- 2,3 łyżki sosu ostrygowego
- 2 łyżki sosu rybnego
- 3 liście limonki kafir ( jeśli macie), lub trawa cytrynowa
- sok z 1/2 limonki lub cytryny
- płaska łyżka cukru
- łyżka curry gold
Krewetki krótko przesmażamy na rozgrzanym maśle, dodajemy kolejno sos rybny, ostrygowy i chili, sok z limonki, liście kafiru, curry, cukier. Jeśli sos zbyt szybko gęstnieje podlewamy wodą. Dusimy 5-7 minut intensywnie mieszając. Solimy do smaku. Podajemy w miseczkach, lekko wystudzone, z chrupkim pieczywem. Można posypać świeżą kolendrą.
SMACZNEGO :)))
P.S. Przepis zamieszczam na prośbę anonimowego czytelnika, który o niego prosił w poście "szynka peklowana". Pozdrawiam.
Butterfly i prośba do czytelników
To kulinarna podróż przez smaki świata, w poszukiwaniu smaku doskonałego. Każdego dnia będę coś gotować dla siebie i dla Was. Może wspólnie odnajdziemy harmonię zmysłów. Zupy,sery,mięsa,wędliny,owoce,morza,sałatki,chleb,makarony,pizza,desery. Mniam! Afrodyta powstała z morskiej piany... Butterfly z mojej wanny pełnej jabłek. Leć, leć motylku do ludzi. Przynieś im radość i uśmiech. Wrzuć im do garnka garstkę szczęścia i natkę spokoju. Leć, leć mój malutki.
Wszelkie prawa autorskie są zastrzeżone dla autora bloga. Opublikowane fragmenty powieści pod roboczym tytułem "Gniew Aniołow" są również własnością autora bloga i zostały przez niego napisane, według dat publikacji. Za uszanowanie zasad tej strony dziekuję :)
autor: Izabela Sikorska
autor: Izabela Sikorska
niedziela, 8 stycznia 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
muszę się przyznać bez bicia, że nigdy jeszcze tego nie robiłam;-) aaaaaaaaaaa mianowicie, nigdy nie jadłam krewetek;-) wieeeeeeeeeeem, ale no jakoś, no nie wiem;-) kiedyś musi być ten 1 raz, ale jakoś przeciągam go w czasie;-)
OdpowiedzUsuńMniam, uwielbiam krewetki. Kupuję ten przypis :) Nawet wszystkie składniki mam w domu. No, może poza krewetkami :)
OdpowiedzUsuńP.S.
Zapraszam do nas, to znaczy: do mnie i do syna :) http://kucharczyki.blogspot.com/
Jazz, zaufaj mi i spróbuj. Może na początek, takie obrane, samo mięso. Są wyśmienite.
OdpowiedzUsuńVoluś... Super ten Wasz nowy blog. Juz do Was idę chłopcy, do kuchni :)))
OdpowiedzUsuńale jak skombinować to "samo mięsko", żeby wcześniejszego etapu nie widzieć????
OdpowiedzUsuńJazz, sprzedaja obrane w sklepach, najczęściej w wersji mrozonej.
OdpowiedzUsuńaha, no to już jakaś opcja jest;-) dzięki za podpowiedź;-) jeżeli kiedykolwiek się skuszę, pierwsza się dowiesz;-)
OdpowiedzUsuń