Butterfly i prośba do czytelników

To kulinarna podróż przez smaki świata, w poszukiwaniu smaku doskonałego. Każdego dnia będę coś gotować dla siebie i dla Was. Może wspólnie odnajdziemy harmonię zmysłów. Zupy,sery,mięsa,wędliny,owoce,morza,sałatki,chleb,makarony,pizza,desery. Mniam! Afrodyta powstała z morskiej piany... Butterfly z mojej wanny pełnej jabłek. Leć, leć motylku do ludzi. Przynieś im radość i uśmiech. Wrzuć im do garnka garstkę szczęścia i natkę spokoju. Leć, leć mój malutki.
Wszelkie prawa autorskie są zastrzeżone dla autora bloga. Opublikowane fragmenty powieści pod roboczym tytułem "Gniew Aniołow" są również własnością autora bloga i zostały przez niego napisane, według dat publikacji. Za uszanowanie zasad tej strony dziekuję :)

autor: Izabela Sikorska

środa, 15 grudnia 2010

Gniew Aniołów VII

Anna obudziła się o świcie. Bolały ją plecy. Wierciła się na łóżku. Myśli powoli zaczęły zeskakiwać z sufitu. Nie mogła już zasnąć. Poszła do łazienki. Przemyła twarz wodą. Potem przepłukała usta. Stanęła przed lustrem. Patrzyła na odbijającą się w nim kobietę. Biały, miękki szlafrok marszczył się na brzuchu. Odruchowo pogładziła go. Spojrzała sobie w oczy. Były smutne… Czuła się taka samotna… Tak bardzo… . Poranek wdarł się pierwszymi promieniami przez żółtą zasłonę. Pokój wypełniło ciepłe światło. Powietrze zapachniało kawą. Jedna filiżanka nie zaszkodzi dziecku.

„ Jej stopy delikatnie zanurzały się w puchatym dywanie. Były takie małe, jak stopy dziecka. Zwieńczone delikatnymi palcami, których paznokcie pomalowano na czerwono. Ładne… Stopy przeszły przez pokój dzienny, potem hall, aż zatrzymały się w kuchni. Podążyłem za nimi. Ładne… Poczułem jakąś woń. Przyjemnie pachnie… Co to jest? Zbliżyłem się do jej łydek, żeby wniknąć w zapach. Był delikatny… Słodki… Intrygujący. Przesunąłem się w górę, do uda… Pachnie… Nigdy nie czułem jeszcze takiej ładnej woni. To jest, jak… To jest jak? Nie, nie wiem do czego to przyrównać. To nie jest zapach człowieka. Ten bym pamiętał.”

Anna dopijała kawę z porcelanowej filiżanki. Odstawiła ją delikatnie na blat i wróciła do sypialni. Otworzyła szafę i zaczęła czegoś szukać. Po chwili wyjęła skromną, błękitną sukienkę. Tkaninę obsiewały niezapominajki. Położyła sukienkę na łóżku. Wyjęła z szuflady bieliznę. Rozwiązała pasek szlafroka. Płaszcz kąpielowy delikatnie zsunął się z jej ciała.

„Patrzyłem na nią. To śmieszne, nigdy dotąd nie widziałem kobiety w taki sposób. Ona była naga. Zupełnie. Zacząłem patrzeć od stóp… Te już dobrze znałem. Dalej były łydki, smukłe, długie… Przechodziły kolanem w krągłe uda… Potem łuk bioder, wypełnionych łonem. Brzemienne łono w niezdarny sposób wypychało do góry pępek. Za krągłym brzuchem zaczynały się piersi. Jędrne, pełne… Jakby już wypełnione mlekiem. Ciemne, falujące włosy zwisały do bioder. Częściowo okrywając jej nagość. Jej opaleniznę. Śmieszni Ci ludzie. Musi im być zimno bez futra. Ale ona jest ładna… Podoba mi się to, co widzę. To naprawdę zaskakujące.”

Anna włożyła sukienkę. Pantofle stały w korytarzu. Wsunęła w nie bose stopy. Wzięła szal i torebkę. Przed drzwiami przeczesała włosy i spięła je w koński ogon. Wyszła.

„ Poszedłem za nią. Niebieska sukienka poruszała się płynnie wraz z jej ciałem. Chciałem być przy niej. Chciałem być przy niej… być blisko. Poczuć ją inaczej. Ale nie mogłem. Nie umiałem.”

Anna przeszła na drugą stronę ulicy. Szła w kierunku Parku Południowego. Potem minęła Gmach Narodów, by dostać się wreszcie do drzew. Huk miasta został z tyłu. Tu było spokojniej. Spacerowała wolno alejką. Dotarła do brzegu rzeki. Tam usiadła na trawie. Patrzyła w nurt. Płynął leniwie, brunatny szum wody. Co jakiś czas w załamaniu fali tworzył się nieduży wir. Nieopodal przepływał łabędź. Śnieżnobiałe skrzydła zamarły w bezruchu dłoni baletnicy. Linia szyi gięła się w znak zapytania. Oczy ptaka patrzyły w dal. Nieruchome, piękne ciało zwierzęcia wolno przesuwało się z nurtem rzeki.

14 komentarzy:

  1. JESZCZE,JESZCZE.....PISZ,PROSZE:)

    OdpowiedzUsuń
  2. A skąd pochodzi tekst w cudzysłowu? Hm...

    OdpowiedzUsuń
  3. Maga, robię co mogę. Pytanie, czy na końcu Was nie zawiodę? No cóż, czas pokaże.

    OdpowiedzUsuń
  4. Margo, to "tajemniczy narrator". Na razie nie chciałabym więcej zdradzać, bo spalę ostatnią scenę- rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak cie czytam, to uświadamiam sobie jak wiele jeszcze muszę się nauczyć...

    OdpowiedzUsuń
  6. NIvejko, ja zaczynam sie troche bać. Gdzies lecę, ale to Wy jesteście inspiracją. W każdej chwili moge runąć jak Ikar ;) To ja uczę się tutaj. NIe wiedziałam, że tyle inspiracji mozna otrzymać z "emotek". Tak napisałaś w felietonie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. hmmmmm nie będę się powtarzać, powiem tylko, że czytam i czekam.. chociaż wiem, że nie ma co przyspieszać.. czasem pisze się 10 rozdziałów w tydzień, a czasem jeden w 6miesięcy..:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jazz..Tak właśnie jest. Chociaż gdyby to było moje jedyne zajęcie, pewnie pisałabym szbyciej. Ale poza Gniewem Aniołów są dzieci, praca, szereg codziennych obowiązków :) Już jutro bedzie dalej. Dziś zabrakło czasu... Przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
  9. ale za co Ty przepraszasz? to nie fabryka, tutaj nie robi się na akord.. a im dłużej się czeka, tym lepiej smakuje;-) bo człowiek wtedy taki wygłodzony;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. No proszę, było tak mroczno i strasznie, a teraz nagły przeskok do obrazu brzemiennej Wenus wyłaniającej się piany pościeli. :-)

    Dar narracji Ci służy. Umiesz przytrzymać uwagę czytelnika. Bez względu na czyjeś opinie, nie obawiaj się i pisz dalej. Z jakiegoś nieznanego mi powodu ten tekst jest chyba dla Ciebie bardzo ważny, być może nawiązuje do jakichś faktów z przeszłości. Być może czujesz, że powinnaś "wyrównać jakieś rachunki". No to wyrównuj i się nie martw.

    pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj nie robi Jazz. W sumie szkoda:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Romeus, ja nie opiniami się martwię, tylko tym, ze pewnego dnia siodę i znowu zobaczę tylko litery na klawiaturze i białą czeluść pustego dokumentu.
    NIe wyrównuje żadnych rachunków. To jest dla mnie ważne, bo wiele lat temu w kilka sekund przewineła mi się w głowie cała fabuła, cała opowieść. A jednak, pomimo upływu lat, litery nie chciały się złożyć w zdania.
    Fakty z przeszlości... Nie. To uniwesalne fakty. Mogą być, dotyczyć każdego miejsca na świecie. Inna sprawa, że mieszamy na ziemi, na której II wojna pozostawiła piętno.
    Pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
  13. hm... no to się nie znam, nie rozumiem w takim razie działania cytatów :) poczekam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Margo, ja posłużyłam się taką formą, w zupełnej dowolności. Przez cudzysłów, równie dobrze może być zniesiony i wprowadzona zostanie kursywa. Ale ja na razie cytuje narratora. Nie wiem czemu. Po prostu :))

    OdpowiedzUsuń