Butterfly i prośba do czytelników

To kulinarna podróż przez smaki świata, w poszukiwaniu smaku doskonałego. Każdego dnia będę coś gotować dla siebie i dla Was. Może wspólnie odnajdziemy harmonię zmysłów. Zupy,sery,mięsa,wędliny,owoce,morza,sałatki,chleb,makarony,pizza,desery. Mniam! Afrodyta powstała z morskiej piany... Butterfly z mojej wanny pełnej jabłek. Leć, leć motylku do ludzi. Przynieś im radość i uśmiech. Wrzuć im do garnka garstkę szczęścia i natkę spokoju. Leć, leć mój malutki.
Wszelkie prawa autorskie są zastrzeżone dla autora bloga. Opublikowane fragmenty powieści pod roboczym tytułem "Gniew Aniołow" są również własnością autora bloga i zostały przez niego napisane, według dat publikacji. Za uszanowanie zasad tej strony dziekuję :)

autor: Izabela Sikorska

wtorek, 28 września 2010

Wieża Babel

Wieża Babel (hebr. balal, bll - pomieszanie, zmieszanie, zamęt), (akad. bab-ili - brama boga) Za oknami pada, w moim województwie znowu stan alarmowy na rzekach. Coś mnie dziś dziwnie nastraja do życia. Zaczęło się od Nivejki... Mało nie zginęła w czołowym zderzeniu. Nivejko nawet nie wiesz, jak się cieszę, że nic Ci nie jest! Pasażerowie polskiego autokaru mieli mniej szczęścia, taka tragedia... Nasze życie, lub jego pozbawienie... Wieża Babel. Wokół chaos i zawierucha a wewnątrz my - ludzie. Czy możemy coś zrobić, by zmienić bieg zdarzeń? Skąd się bierze szczęście jednego a tragedia drugiego? Arytmetyka życia, katoda, anoda, dążenie Wszechświata do constans... Jestem pewna, że Albert Einstein to wiedział. Moja praca polega na słuchaniu drugiego człowieka. Słucham więc ludzi uważnie, w maksymalnym skupieniu. Oni mówią, minutami, godzinami, latami... Często mówią: pierwszy raz ktoś mnie wysłuchał, albo nigdy nikomu tego nie mówiłam... Albo płaczą z bezradności, samotności... Czasem płaczę z nimi, ale moje łzy płyną w odwrotną stronę. Nie po policzku, kapią do środka, do mego wnętrza. Wiem też, że w dniu, kiedy moje oczy zobojętnieją na drugiego człowieka, powinnam przestać wykonywać swój zawód. Bo już niczego nie napiszę, nie zrobię żadnego filmu, reportażu, nie ugotuję nic smacznego. Bo jak wielokrotnie już pisałam, moją inspiracją są ludzie. Wczoraj, przedwczoraj... Słucham... Młodej dziewczynki, choć pełnoletnia, mogłabym być jej mamą... Śliczna, zgrabna młoda kobieta. NIc nie zwiastuje traumy... Zaczyna mówić. Pierwsze jej słowa brzmią: Pochowałam niedawno swojego dwumiesięcznego braciszka... Moja mama jest alkoholiczką... Upiła się i poszła spać.... Wtedy jej konkubent wyjął maluszka i zabrał do siebie. Wybucha płaczem... Udusił się... Kołderka.... Sama musiałam go pochować. Historia druga... Szczęśliwe małżeństwo, on przychodzi we wtorek do domu, mówi: mam kochankę, odchodzę. Jeszcze wczoraj twierdził, że kocha... W dniu rozwodu krzyczy na całą salę: nienawidzę Cię za to, że jesteś bezpłodna! Tego samego dnia rodzi mu się córeczka. Kobieta opowiada mi to drżącym głosem... Nie płacze lzami... Cale jej ciało jest słowem: ból. To nie scenariusz filmowy, to prawdziwi ludzie, ich historia, bo życie to najbardziej Wyrafinowany Scenarzysta. Przemierzam latami tę ludzką Golgotę z jednej historii robią się trzy, potem sto, teraz to już tysiące. Czy ich zapomniałam? Nie. Pamiętam ich twarze, oczy, czasem jakiś zapach, dźwięk przywołuje po latach tego człowieka, jego historię. To historia każdego z nas, nie zapominajmy o tym by rozmawiać z bliskimi, by ich dostrzegać i kochać, bo to jedyna droga w Wieży Babel. Moja historia: kilka dni temu dzwoni telefon. Jest 6.45 rano. Mąż drżącym głosem mówi: wjechał we mnie czołowo, samochód skasowany. Podłoga ucieka mi spod nóg, nie mogę nabrać powietrza, by zapytać: Czy jesteś ranny? - Nie jestem. Rozłącza się. Osuwam się po ścianie. Wyrafinowany Scenarzysta jeszcze raz dał mi los, zamiast wilczego biletu. Jednak wiem, że pewnego razu wręczy mi ten drugi. I niech tak zostanie, że wiem. Resztę odsuwam na bok, bo wierzę, że jeszcze nie teraz i ta wiara sprawia, że wciąż trwam i słucham. Na wzmocnienie coś co dla wielu zabrzmi strasznie, ale tak to już jest w życiu, że czasem rzeczy, które wydają się być straszne, mogą być zbawienne... Ta slatka taka jest. To swoiste lekarstwo, ładujące witaminami i minerałami. Dawniej używane w przeziębieniach oraz anemii. I choc patrząc na składniki wyda się to dziwne, ale w smaku jest doskonala, choć z wyglądu niezbyt urodziwa. Sałatka ta, to tradycyjne danie, które można odnaleźć w starych, polskich książkach kucharskich oraz w tradycji polskich Żydów. Potrawa zanikła, wyginęła, więc odkurzam ją, bo jej zdrowotny wpływ jest zbyt cenny, by go nie przytoczyć. W dodatku robi się ją szybko i prosto.
Sałatka "Kawior żydowski"
- dwie duże cebule jasne -
4,5 jajek na twardo
- 30 dkg wątróbki z gęsi lub indyka - gęsi smalec ( tłuszcz)
- sól i pieprz do smaku.

Cebulę drobno siekamy, jajka na twardo też siekamy. Wątróbkę smażymy w dość sporej ilości gęsiego tłuszczu ( lub kaczego). Gorącą wątróbkę wrzucamy do miski z cebulą i jajami i zalewamy wszystko wrzącym tluszczem. Mieszamy i dostawiamy na 30 minut, aby skruszała cebula. Na koniec solimy i doprawiamy do smaku pieprzem. Gotowe. Kto nie lubi ostrych potraw niech wstawi do lodówki na noc sałatkę. Do rana straci w zupełności swoją moc. Ja jednak lubię jeść ją świeżą, bo wtedy ma najlepszy smak. Mało jest takich dań, które zawierają w sobie prawie wszystkie potrzebne naszemu organizmowi składniki. Ta dziwna sałatka jest bogactwem: żelaza, witamin A.D, C, z grupy B i wielu innym. Kiedy poczujecie, że bierze Was grypsko, zróbcie sałatkę i zjedzcie dużą ilość wieczorem a przed snem wypijcie gorącą herbatę z sokiem malinowym i rumem. Rano powinna być znaczna poprawa. Smacznego więc... I siły i pogody ducha. Zanim skończyłam pisać ten post... Przestało padać... I jak w to nie wierzyć, że zawsze może być lepiej :)

13 komentarzy:

  1. W wypadku tego autokaru zginęło dwoje moich znajomych. Pojechali w podróż życia...
    A życie toczy się dalej. I w związku z tym; może być inny tłuszcz?

    OdpowiedzUsuń
  2. Może, ale zmienia smak w oliwie, jest dużo gorsza.Wiem o co chodzi, trudno jest kupić gęsi tluszcz. To proponuję tłustą kurę i wycięcie z niej tłuszczu i przetopienie. Zachowa walory smakowe, tylko mniej witamin będzie. Tluszcz kaczy i gęsi, to najzdrowszy tłuszcz zwierzęcy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem NIvejko! Użyj sklarowanego masła, usmaż na nim watróbkę i wlej gorące do salatki. Myslę, że bedzie ok. Sklarowane masło doda orzechowego posmaku i głębi oraz zwiększy ilośc witaminy A i D w daniu. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymam sie z dala od gesich watrobek,widzialam jak bylam jeszcze dzieckiem jak tucza te biedne gesi,no nie moge,nawet jak mnie ktos czestuje-odmawiam,zaraz mam ten obraz przed oczami.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tylko Francuzi dotąd tak tuczyli, Amerykanie również? To weź z indyka, lub kaczą Maga.Jeśli wątróbka gęsia jest wielkości kaczej, czyli niewielka, to śmiało możesz kupić, to znaczy, że jej nie torturowano. Nasze w Polsce są na szczęście małe.

    OdpowiedzUsuń
  6. Maga a gdzie widziałaś, że tak tuczyli tą gęś w Polsce ???

    OdpowiedzUsuń
  7. Butterfly, a ja nie mogę przestać myśleć o kobiecie, która najprawdopodobniej spowodowała ten wypadek. Fizycznie nic jej się nie stało, ale nie mogę sobie wyobrazić ciężaru, z jakim przyjdzie jej teraz żyć - ciężaru świadomości, że przez jej brawurę? nonszalancję? nieuwagę? a może zwykły katar, kiedy sięgała po chusteczkę i nie była wystarczająco skupiona na drodze? zginęło tylu ludzi. Jak straszny scenariusz dla niej przewidział Wyrafinowany Scenarzysta...
    Nivejko - wyrazy współczucia.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pamietam tylko ze to bylo duze gospodarstwo,mialam 5-6lat.Zabral mnie tam wujek,po jaka cholere nie mam pojecia,moze chcial pokazac zwierzatka,skonczylo sie tym ze juz nie chcialam z nim nigdzie jezdzic,a moj tata zrobil mu niezla awanture.
    Jednak obraz tej biednej gesi mam przed oczami do dzis.

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak Lotnico straszny, ta nieszczęsna kobieta dostała dożywocie na wieki.Wyrafinowany Scenarzysta jest okrutny, choć buddyści twierdzą, ze to nasza Karma, ktorą sami pracujemy na bieg wydarzeń. Wieczna Karma i krąza nasza energia. NIe wiem... Sama nie wiem...

    OdpowiedzUsuń
  10. Maga, okropne. Włąsnie... dzieci są tak wrażliwe na świat, że obrazy pozostaje im w pamięci na zawsze, własnie te wstrząsające.

    OdpowiedzUsuń
  11. Przerażają mnie piraci drogowi, dwa razy w życiu bałam się z kimś takim jechać, kiedy dowiaduję się po czasie, że miały wypadek, nie wiem, co myśleć... ale sami ściągają na siebie taki los, niestety wciągając w to innych. Często dochodzi do wielkich tragedii. Na smutno ta jesień. A sałatkę robi moja mama, przepyszna :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak Margo, piraci drogowi to potencjalni mordercy, tylko niestety nie podchodzą tak do tematu. Kierowca samochodu, który spowodował wypadek męża był pijany i uciekł. Złapali go w poniedziałek. A co do sałatki, to na zdrowie Margo. Ja też ją uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń