No i piszę to drugi raz, bo za pierwszym wcięło cały teksy, zanim go opublikowałam.
Właśnie Maura zleciła mi zadanie specjalne do wykonania. Łańcuszek "książkowy" tak bym to ujęła i dobrze, że mi zleciła, bo już widzę, że Margo się niepokoi milczeniem. Wszystko tym razem przez zwały nie śniegu a pracy, plus moje dzieciaki ( jedno wprawdzie od 3 dni w górach), obiady i prania i wystarczy, bym mimo szczerych chęci a uwierzcie kilka razy wieczorem zasiadałam do klawiatury komputera z zacną myślą napisania czegokolwiek i łeb mi prawie opadał na blat, więc lądowałam w łóżku oddając się w objęcia Morfeusza. Na szczęście moja zacna koleżanka Maura zmobilizowała mnie i robiąc krótką przerwę w pracy przystępuję do zadania specjalnego tym razem. Musze odpowiedzieć na pytania z łańcuszka plus trzy dodane przez Maurę a potem wyznaczyć czworo z Was, do wykonania tego samego.
1. Czy macie książkę, przez którą choć raz zapomniałyście o świecie? Np wysiąść na odpowiednim przystanku?
Tak. "Mag", J. Fowles zabrał mnie na grecką wyspę, której nie chciałam opuścić. Nauczył czegoś nowego o mężczyznach. Do dziś jak zamykam oczy, to widzę miejsce nakreślone piórem tego mistrza.
I to już nie proza a poezja, ale uwielbiam Mickiewicza i Słowackiego, oraz K.K. Baczyńskiego, Różewicza i Herberta.
2. Czy marzyliście kiedyś o napisaniu książki? Jeśli tak, to jaka by to była książka?
No ba! Oczywiście. Właściwie to ja ją piszę od kilku lat, ale idzie wolno jak nie wiem co. To jedno z moich najważniejszych marzeń obok zrealizowania filmu pełnometrażowego. Książka ma całe swoje story opracowane. Jest o III Wojnie Światowej widzianej oczami Anioła Stróża głównej bohaterki. Jest o uwikłaniu jednostki w system państwowości, która eskaluje globalnie. System obroży polega na konsumpcyjnym uzależnieniu człowieka. Ale wszystko okaże się… Nie, nie mogę zdradzić finału.
I wierzę, że zanim zejdę z padołu oba przedsięwzięcia wykonam. Oczywiście są też inne marzenia zupełnie najważniejsze: jak zdrowie mojej rodziny, i takie z dzieciństwa, ale wciąż obecne: pływanie na wolności z delfinem w oceanie- będąc uczepionym jego płetwy, czy zobaczenie Ziemi z Księżyca, albo chociaż wchodu Słońca z orbity Błękitnej Kropki.
Druga, to ta dzięki której powstał ten blog. Czyli książka kulinarna. Jak wdać blog zaczął żyć własnym życiem, czego dowodem jest choćby ten wpis. Ale i tak wiem, że ta strona wirtualna mobilizuje mnie, więc na Waszych oczach częściowo powstaje Ksiązka Kulinarna.
3. Książka, która Was zawiodła? Nudą, pustką... czymkolwiek?
Z takimi postępuję krótko. Nie podoba się? To na półkę. Nie pamiętam ich tytułów, mało ich było. Staram się dobierać starannie ksiązki. Poświęcam dużo czasu na to. Czytam, wertuję, przeglądam, kiedy je bieram i, to może wydać się dziwne, ale ja zawsze wącham książki, bo lubię ten obłędny zapach druku.
Pytania Maury:
1. "Co autor miał na myśli?" czyli: która książka do dziś wydaje Ci się niezrozumiała?
Nie pamiętam. Chyba podzieliły los tych z punktu 3.
2. Książka, która stała się cząstką Ciebie...
Tak. Są dwie. Jedna Was może zaskoczyć, bo jest to :Alchemik” P. Cohello. Tak, tego, którego okrzyknięto grafomanem. Ale ta książka zmieniła mój stosunek do życia. Uświadomiła mnie po pierwsze, że trzeba sobie w życiu wyznaczyć cel, a potem „wsłuchać w głos Wszechświata i własnego serca, żeby odnaleźć Skarb”.
Ale Alchemik był drugi a pierwsza była książka, której tytułu nie pamiętam. Byłam malutka i czytał mi ją często dziadek a życie nie pozwoliło nam długo się sobą nacieszyć. Pamiętam za to obrazki, kiedy zamykam oczy. I coś, co przetrwało i nie wiem czy z dialogów, czy z tłumaczenia dziadka. Książka była o Myszce i Słoniu. Płynęli jednym statkiem po oceanach. Słoń bardzo bał się myszy, ale ona była na tyle odważna, by oswoić słonia. Nauczyła go przyjaźni i panowania nad swoim strachem, który może być przypadku wielkoluda, brzemienny w skutkach. I mam taką myśl, nie wiem, cytat, kiedy myślę o tej książeczce, coś, co wryło się w mój umysł: „ Jeśli jesteś Wielki, uważaj gdzie stawiasz stopy, bo możesz stratować tych, których nie dostrzegasz”.
3. Czy jest jakaś książka, którą bez żalu napaliłbyś w kominku? Jeśli tak - to jaka i dlaczego?
Nie mam takiej w domu. Babcia nauczyła mnie tak wielkiego szacunku do książek, że do dziś jak czytam, to boję się zawijać strony z okładką na drugą stronę, miażdżąc je w ręce. Wydaje mi się wtedy, że ją ranię ( babcię i książkę). Babcia opowiadała mi, jak palono w czasie wojny ksiązki, by niszczyć intelektualną sferę życia. Jakże ważną, bo w niewoli, tak można przemawiać do narodu. Przykład: Adam Mickiewicz.
Z całą pewnością jednak napalę w swoim kominku każdą książką, która indoktrynuje ludzi do ludobójstwa. Kiedy patrzę na te niewinne dzieci, ranne i ostrzelane, w każdym zakątki tej planety… Spaliłabym każdą książkę, nawet religijną, jeśli pociąga za sobą śmieć niewinnych ludzi, bo każda ideologia jest niebezpieczna!
Moje pytania:
1. Książka, która zapadła w Ciebie w dzieciństwie: czym i dlaczego?
2. Do czego wracasz, kiedy tego potrzebujesz? Dlaczego?
3. Książka, która kojarzy Ci się z Twoim życiem?
Do pisania zapraszam: Margo, Stardust i Zuzamoll i Maybe-or-not. Powodzenia!
Butterfly i prośba do czytelników
To kulinarna podróż przez smaki świata, w poszukiwaniu smaku doskonałego. Każdego dnia będę coś gotować dla siebie i dla Was. Może wspólnie odnajdziemy harmonię zmysłów. Zupy,sery,mięsa,wędliny,owoce,morza,sałatki,chleb,makarony,pizza,desery. Mniam! Afrodyta powstała z morskiej piany... Butterfly z mojej wanny pełnej jabłek. Leć, leć motylku do ludzi. Przynieś im radość i uśmiech. Wrzuć im do garnka garstkę szczęścia i natkę spokoju. Leć, leć mój malutki.
Wszelkie prawa autorskie są zastrzeżone dla autora bloga. Opublikowane fragmenty powieści pod roboczym tytułem "Gniew Aniołow" są również własnością autora bloga i zostały przez niego napisane, według dat publikacji. Za uszanowanie zasad tej strony dziekuję :)
autor: Izabela Sikorska
autor: Izabela Sikorska
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
:))))
OdpowiedzUsuńFajnie, że znalazłaś czas, dzięki!
Cała przyjemność po mojej stronie! I dziękuję, to zadanie przywołało miłe wspomnienia.
OdpowiedzUsuń... a ja nazywam sie Rózewicz :)...jak Tadeusz ...i tez go bardzo lubie, chociaz nie jestesmy spokrewnieni!
OdpowiedzUsuń:) Zuzamoll, to ja już wiem, skąd ta Róża teraz :))
OdpowiedzUsuńZadanie wykonane :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Margo :-), fajn ie Zuzamoll, piękne nazwisko.
OdpowiedzUsuńMauro...ja nie jestem Róża tylo ROZA ! :)...tez od nazwiska:)
OdpowiedzUsuń