Dziś znowu kulinarnie. Zima za oknami, ani myśli sobie pójść. Proponowana potrawa jest szybka, prosta i co najważniejsze smakuje dzieciom. Mówię oczywiście o swoich.
POTRZEBUJEMY:
- kurczaka, najlepiej z hodowli ekologicznej
- 4,5 galązek rozmarynu
- 1/3 kostki masła
- 1 cytryna
- 3 łyżki oliwy
- 2 łyżki soli morskiej
- 5 dużych ziemniaków
-3-5 ząbków czosnku ( zależy, kto na ile go lubi)
- kolorowy pieprz
Kurczaka solidnie nacieramy solą morską i wkładamy na godzinę do lodówki. Jeżeli możemy to na noc. Pięć dużyc ziemniaków, obranych ze skórki wrzucamy do wrzącej, osolonej wody wraz z całą cytryną. Gotujemy 20 minut i odcedzamy. Cytrynę przebijamy w kilku miejscach wykałaczką, aby puściła sok, najlepiej nad kurczakiem, żeby nie stracic cennego płynu. Teraz wkladamy ziemniaki, cytrynę, gałązkę świeżego rozmarynu oraz 2, 3 ząbki czosnku i kawałek masła do brzucha ptaka. Wierzch kurczaka skrapiamy oliwą z oliwek, obkladamy kilkoma gałązkami rozmarynu i posypujemy świeżo zmielonym kolorowym pieprzem. Kto lubi czosnek, może jeszcze na wierzch dorzucić kilka ząbków. Kurczaka wstawiamy do piekarnika ustawionego na 180 stopni C. Pieczemy, aż bedzie złoty, co jakiś czas obracajac go w brytfannie i podlewając sosem.
Smacznego!
Butterfly i prośba do czytelników
To kulinarna podróż przez smaki świata, w poszukiwaniu smaku doskonałego. Każdego dnia będę coś gotować dla siebie i dla Was. Może wspólnie odnajdziemy harmonię zmysłów. Zupy,sery,mięsa,wędliny,owoce,morza,sałatki,chleb,makarony,pizza,desery. Mniam! Afrodyta powstała z morskiej piany... Butterfly z mojej wanny pełnej jabłek. Leć, leć motylku do ludzi. Przynieś im radość i uśmiech. Wrzuć im do garnka garstkę szczęścia i natkę spokoju. Leć, leć mój malutki.
Wszelkie prawa autorskie są zastrzeżone dla autora bloga. Opublikowane fragmenty powieści pod roboczym tytułem "Gniew Aniołow" są również własnością autora bloga i zostały przez niego napisane, według dat publikacji. Za uszanowanie zasad tej strony dziekuję :)
autor: Izabela Sikorska
autor: Izabela Sikorska
wtorek, 9 lutego 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
i już jestem głodna
OdpowiedzUsuńech
Ja jeszcze nie, bo po śniadanku jestem :-)
OdpowiedzUsuńEch... pachnie tym kurczakiem, jak się czyta...
OdpowiedzUsuń:)))
Madame... jestem na diecie... na całe szczęście kurczę jeść mogę :))) A ziemniakami napcham męża;)
OdpowiedzUsuńNastępnym razem zrobię Ci Mauro kurczaczka
OdpowiedzUsuńTak NIvejko. Męzczyźnie moga wcinać ziemniaki. Frykasy są dla Pań :-)
OdpowiedzUsuńi dlatego boje się tutaj wchodzić, normalnie zaraz zadusze własnymi rękami jakiegoś kuraka.. tylko gdzie ja go teraz znajde;( chyba dostane ślinotoku i pokgryze klawiature buuuuu
OdpowiedzUsuńMotylu... co ja mogę napisać na taką propozycję... :))))
OdpowiedzUsuńJazz, a w sklepie nie ma kuraków? Ale jak trzeba, to ja wyślę Ci paczką!
OdpowiedzUsuńNo nic Maura. Do następnego kuraka! :-)
OdpowiedzUsuńMadame... skoro wszyscy tak na tę kurzecinę reflektują, to ja mam pomysła (to już drugi dzisiaj;) Jak śniegi stopnieją, a zima sobie pójdzie w ... tam gdzie jej miejsce, to spakuj kuraka i Maurę i przyjedź tu kucharzyć do mnie. Margo ma blisko, a Jazz też sobie nie odpuści i przybędzie;) Na Babską Ucztę !!!
OdpowiedzUsuńNo super pomysł! Dziękujemy za zaproszenie! Muszę obgadać to z Maurą! Bo jak wiecie już - małe dzieciaczki mamy. Dziękuję NIvejko :-)
OdpowiedzUsuńA ja mam duuuuuuużą chałupę. Pomieścimy się;)
OdpowiedzUsuń:-)
OdpowiedzUsuńNivejkuś no znasz mnie;-) na kurczaczka zawsze polece;-) a jeżeli w taaaakim towrazystwie to mrrrrr i mniam;-)
OdpowiedzUsuńPs. w sklepie są, tylko tej ekologii brakuje;-)