Butterfly i prośba do czytelników

To kulinarna podróż przez smaki świata, w poszukiwaniu smaku doskonałego. Każdego dnia będę coś gotować dla siebie i dla Was. Może wspólnie odnajdziemy harmonię zmysłów. Zupy,sery,mięsa,wędliny,owoce,morza,sałatki,chleb,makarony,pizza,desery. Mniam! Afrodyta powstała z morskiej piany... Butterfly z mojej wanny pełnej jabłek. Leć, leć motylku do ludzi. Przynieś im radość i uśmiech. Wrzuć im do garnka garstkę szczęścia i natkę spokoju. Leć, leć mój malutki.
Wszelkie prawa autorskie są zastrzeżone dla autora bloga. Opublikowane fragmenty powieści pod roboczym tytułem "Gniew Aniołow" są również własnością autora bloga i zostały przez niego napisane, według dat publikacji. Za uszanowanie zasad tej strony dziekuję :)

autor: Izabela Sikorska

piątek, 27 listopada 2009

Hala Targowa i swojska kiełbasa

Wrocławska Hala Targowa. Przychodzę tam od dziecka i do dziś jest to moje ulubione miejsce zakupów.

Ten wspaniały, neogotycki budynek we Wrocławiu został wybudowany według projektu Richarda Plüddemanna w latach 1906-08. W owym czasie oczywiście było to miasto Breslau. Nasze targowisko mieści się przy ul. Piaskowej, dawniej Sandstraße. Zanim powstała Hala, targ odbywał się na dzisiejszym pl. Nowy Targ. Wracając do wspólczesności przechadzałam się dziś między straganami podziwiając przepiękne barwy warzyw i owoców. Byłam mile zaskoczona, że u progu grudnia są w sprzedaży jeszcze podgrzybki i zielonki, zwane też gąskami. Miło robi się tam zakupy, bo sprzedawcy bardzo dużo uwagi poświęcają klientowi. Doradzą, pomogą. Prawdziwy cel mojej wizyty w Hali to jednak nie grzyby i nie warzywa. Pojechałam tam, bo zamierzam zrobić domowym sposobem szynkę i swojską kiełbasę. Mój tato wydobył w ubiegłym tygodniu po ponad trzydziestu latach domowej produkcji wędzarnię. Sam ją zbudował w czasie stanu wojennego. Wiadomo, kiedy pólki sklepowe były puste, trzeba było radzić sobie samemu. Więc wędziliśmy sami... Szyneczki, kiełbaski, no normalnie tak prawie w centrum Wrocławia. Takie to były czasy. Czemu więc nie powrócić do tradycyjnej metody wyrobu wędlin, tym bardziej, że pozbawione wielu ulepszaczy, będą zdrowsze dla moich maluchów kochanych. Przepis oczywiście pojawi się wkrótce.

3 komentarze:

  1. Kochana, jak już coś wyczarujecie w tej wędzarni to daj znaka, ja chętnie coś od Ciebie bym nabyła drogą kupna na święta! :)
    No i ten Twój pasztet... po nocach mi się śni... :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie się wędzi! Chyba się uda! Bo to pierwszy raz na próbę. Jasne, że dam znak. Zrobię co tylko chcecie na święta ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Izucha, teraz to sama na siebie ukręciłaś bat! Zrobię naradę z mym nieślubnym i wystosujemy zamówienie :))) już czuję, jak ślinianki pracują!

    OdpowiedzUsuń