I dalszy ciąg podróży z morskimi stworzeniami. Podaje kolejny prosty i smaczny sposób tym razem na głowonogi morskie. Z ciekawostek przyrodniczych, jest to ewolucyjnie bardzo stara grupa zwierząt. Pojawiła się ponad 500 milionów lat temu. Przepis, który podam, część z Was na pewno zna, bo jest popularny w wielu państwach Europy. Tak samo można przyrządzać krewetki.
POTRZEBUJEMY:
-1/2 kg kalmara, lub innego głowonoga. Uwaga, ze świeżych, należy zdjąć zewnętrzną, przeźroczystą skórkę, bo inaczej będą zbyt twarde. Nie pokrojony kalmar ma jeszcze jeszcze twardą strunę, stanowiącą część szkieletu. Należy ją wyjąć z odwłoka, bo można się tym udławić.
- papryczkę chili bez pestek
- 3, 4 ząbki czosnku
- nać pietruszki
- oliwę z oliwek z pierwszego tłoczenia
- sok z 1/2 cytryny
sól i pieprz do smaku
Papryczkę, czosnek siekamy, Nać pietruszki kroimy. Rozgrzewamy na patelni, lub w woku oliwę, wrzucamy czosnek, paprykę chili, chwilę przesmażamy, dodajemy na silnie rozgrzaną patelnię kalmary, lub innego głowonoga, pokrojonego na dość cienkie paseczki. Smażmy 7-10 minut. UWAGA! Smażony za długo głowonóg robi się "gumowy" i twardy. Na koniec sok z cytryny i nać pietruszki. Ściągamy z ognia, dodajemy sól i pieprz do smaku.
GOTOWE!
P.S. Latem to danie może być z grilla.
Butterfly i prośba do czytelników
To kulinarna podróż przez smaki świata, w poszukiwaniu smaku doskonałego. Każdego dnia będę coś gotować dla siebie i dla Was. Może wspólnie odnajdziemy harmonię zmysłów. Zupy,sery,mięsa,wędliny,owoce,morza,sałatki,chleb,makarony,pizza,desery. Mniam! Afrodyta powstała z morskiej piany... Butterfly z mojej wanny pełnej jabłek. Leć, leć motylku do ludzi. Przynieś im radość i uśmiech. Wrzuć im do garnka garstkę szczęścia i natkę spokoju. Leć, leć mój malutki.
Wszelkie prawa autorskie są zastrzeżone dla autora bloga. Opublikowane fragmenty powieści pod roboczym tytułem "Gniew Aniołow" są również własnością autora bloga i zostały przez niego napisane, według dat publikacji. Za uszanowanie zasad tej strony dziekuję :)
autor: Izabela Sikorska
autor: Izabela Sikorska
poniedziałek, 9 stycznia 2012
Kalmar, kałamarnica lub ośmiornica na sposób środziemnomorski.
Etykiety:
dania z grilla,
owoce morza,
ryby i owoce morza
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
o matko;( brrrrrrrr ale zapewne smaczne;-)
OdpowiedzUsuńFajne!!!
OdpowiedzUsuńJazz... NIe taki diabeł straszny, jak go malują ;)
OdpowiedzUsuńOlu, i smaczne :) Prawda?
OdpowiedzUsuńAż mi ślinka pociekła. W Chorwacji próbowałem upolować ośmiornicę, ale nie udało się. W Wenecji podobały mi się witryny restauracji z akwariami, w których pływały owoce morza :)
OdpowiedzUsuńno nie mówię, że straszne, ale powiedziałabym raczej hmmmm pełzające?;-)
OdpowiedzUsuńJazz, może trochę i tak :)
OdpowiedzUsuńVoluś, ja widziałam w Grecji jak taka mała, cwana ośmiornica tresowana, otwierała wieko słoika i potrafiła z niego wyjąć przedmiot i wyrzucić z akwarium. Mądre te zwierzaki.:)
OdpowiedzUsuń