Witam znowu po przerwie z mojej kuchni. Pomimo, że trochĘ nie pisałam, to jednak w kuchni wrzało i to dosłownie. Więc podam dziś przepis dość wykwintny, ale jednocześnie prosty w przygotowaniu. W tym daniu zakochała się moja córka Nella.
POTRZEBUJEMY:
- całego królika, lub polędwicę wieprzową
- 250 ml- 300 ml czerwonego, wytrawnego wina
- gałązkę rozmarynu
- 2 łyżki gęsiego tłuszczu ( lub kaczy), Jak nie macie to oliwa!
Mięso myjemy, wkładamy do szklanego, lub glinianego naczynia ( można je poporcjować, żeby zmieściło się całe ). Zalewamy winem, tak, aby chociaz w połowie było zanurzone. Wrzucamy gałązkę świeżego rozmarynu. Odstawiamy do lodówki na 8 godzin, potem przewracamy mięso "na drugi bok" na kolejne 8 godzin. Tak zamarynowane mięso, wykladamy do brytfanny, obkladamy gęsim tłuszczem, solimy i podlewamy winem. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 170 stopni C na około dwie godziny.UWAGA! POLĘDWICY WYSTARCZY OKOŁO GODZINA. Obracamy co 20 minut i podlewamy sosem z pieczeni. Mięso musi być miękkie i wilgotne. W tym czasie przygotowujemy sos śliwkowy:
POTRZEBUJEMY:
- 150 ml czerwonego wina
- 6 łyżek wybornych powideł ze śliwki węgierki ( może być konfitura)
- łyżeczkę siekanego, świeżego rozmarynu
- sosu z pieczeni
- 1/4 kostki masła
- kilku kropel soku z cytryny
- pieprz i sól do smaku
Masło rozstapiamy na patelni. Dodajemy powiedeł i lekko przesmażamy. Dodajemy sos z pieczeni króliczej i wino oraz rozmaryn. Gotujemy, aż sos zacznie gęstnieć. Jeżeli już na poczatku jest zbyt gęsty dolewamy więcej wina, lub troszkę wody. Na koniec pół łyżeczki soku z cytryny i sól plus pieprz do smaku. Kawałki królika podajemy polane sosem, przyozdobione rozmarynem z puree z ziemniaków lub zielonego groszku. Swietnie pasuja do tego dania warzywa gotowane na parze. Tango zatańczą wszyscy w towarzystwie hiszpańskiego wina z regionu Rioja.
Smacznego :)
Butterfly i prośba do czytelników
To kulinarna podróż przez smaki świata, w poszukiwaniu smaku doskonałego. Każdego dnia będę coś gotować dla siebie i dla Was. Może wspólnie odnajdziemy harmonię zmysłów. Zupy,sery,mięsa,wędliny,owoce,morza,sałatki,chleb,makarony,pizza,desery. Mniam! Afrodyta powstała z morskiej piany... Butterfly z mojej wanny pełnej jabłek. Leć, leć motylku do ludzi. Przynieś im radość i uśmiech. Wrzuć im do garnka garstkę szczęścia i natkę spokoju. Leć, leć mój malutki.
Wszelkie prawa autorskie są zastrzeżone dla autora bloga. Opublikowane fragmenty powieści pod roboczym tytułem "Gniew Aniołow" są również własnością autora bloga i zostały przez niego napisane, według dat publikacji. Za uszanowanie zasad tej strony dziekuję :)
autor: Izabela Sikorska
autor: Izabela Sikorska
poniedziałek, 9 stycznia 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dość pracochłonne, ale jak mniemam smakowite:) Chyba (jak mi się uda lenia przegonić) zrobię:)
OdpowiedzUsuńNivejko, w sumie nie jest pracochłonne. Ja to chyba tak opisałam. Więcej zdań, niż roboty ;)
OdpowiedzUsuńnooooooo i nareszcie coś w moich klimatach;-) i dosyć proste, chociaż trwa;-) hmmmm można iść w niezłe tango po tak zalanym króliku;-)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się skuszę...
OdpowiedzUsuńJazz, sorry za te morskie robaki, ale mnie prosił czytelnik, więc spełniłam jego prośbę.
OdpowiedzUsuńMargo, warto. Właściwie to jest stary przepis, ja tylko robiłam porządek w etykietach i nie wiem czemu wrzuciło go w styczeń. Hmmm..
OdpowiedzUsuńnie no luz, przecież nie widzę, a wyobraźnie usilnie stopuje, właśnie tym królikiem;-)
OdpowiedzUsuńJazz, może jednak przesadziłam z tym zdjęciem.
OdpowiedzUsuńnie no weź, jest ok, od czegoś trzeba zacząć;-)ale o ile na mięsko z krewetki może się skuszę, to na ośmiornice za nic;-);-);-) i nie przez zdjęcie;-)
OdpowiedzUsuńHm, u nas jest zatrzęsienie zajęcy (albo królików, nie wiem jak odróżnić), kicają sobie spokojnie między domami, jedna zajęcza rodzinka mieszka u nas pod krzakami. Skuszę się chyba więc na potrawkę i upoluję jednego:-)
OdpowiedzUsuńJakbyś miała jakiś przepis na sarninę, to chętnie skorzystam, bo w tutejszych parkach jest też zatrzęsienie saren:-)))
Lotnico, królik, zając - jedna rodzina. Jeżeli faktycznie chcesz coś na sarninę przeszukam przepisy. Robiłam pieczeń z dzika peklowaną w winie i włoszczyźnie, była pyszna. :)))
OdpowiedzUsuńJazz.. Spoko. W kuchni też jest miejsce na wolność wyboru i demokrację :)
OdpowiedzUsuńButterfly, żartowałam z tą sarniną:-)) Nie będę polować na biedne sarenki, choć w każdym parku i lasku są ich dziesiątki. Zające zresztą też oszczędzę:-)))
OdpowiedzUsuńAle na polędwiczkę się skuszę, bez polowania:-)
Lotnico... no to smacznego ;)
OdpowiedzUsuń