Butterfly i prośba do czytelników

To kulinarna podróż przez smaki świata, w poszukiwaniu smaku doskonałego. Każdego dnia będę coś gotować dla siebie i dla Was. Może wspólnie odnajdziemy harmonię zmysłów. Zupy,sery,mięsa,wędliny,owoce,morza,sałatki,chleb,makarony,pizza,desery. Mniam! Afrodyta powstała z morskiej piany... Butterfly z mojej wanny pełnej jabłek. Leć, leć motylku do ludzi. Przynieś im radość i uśmiech. Wrzuć im do garnka garstkę szczęścia i natkę spokoju. Leć, leć mój malutki.
Wszelkie prawa autorskie są zastrzeżone dla autora bloga. Opublikowane fragmenty powieści pod roboczym tytułem "Gniew Aniołow" są również własnością autora bloga i zostały przez niego napisane, według dat publikacji. Za uszanowanie zasad tej strony dziekuję :)

autor: Izabela Sikorska

sobota, 23 kwietnia 2011

Poruszona do głębi... Smierć w sieci.

Dziś serfując po necie trafiłam tutaj:

http://kogut-domowy.blog.onet.pl/Gdy-umiera-bloger,2,ID402469407,n

Wielkokrotnie zastanawiałam się, jak i wielu z Was nad tym czym jest funkcjonowanie w wirtualu, budowanie naszych mieszkań- domów w alternatywnej rzeczywistości. Ale na ile jest ona faktycznie alternatywna? Czy jest? Czy może łaczy ją o wiele więcej, niż nam się wydaje z nami i z tym co naprawdę czujemy. Czyli jeżeli jesteśmy tutaj autentyczni, to świat tworzony w tym miejscu jest tylko przeniesieniem. Jako dziennikarz interesowałam sie juz tematem odchodznia na zawsze z sieci. W USA tworzy się nekrologi za życia, po to, by odpowiednio przygotować się do odejścią. Bliskim zostawia się hasła i loginy, do kont i blogów. Odnalzałam dziś w globalnej sieci coś autentycznie pięknego. Coś, czego my ludzie poszukujemy od zawsze... NIeśmiertleność. W tym miejscu, my anonimowi ludzie pozostawiamy ślad trwale wpisany w umysły naszych czytelników. Przeżywamy siebie za każdym razem, kiedy ktoś taki jak ja dzisiaj, nagle odkrywa tego człowieka, jego myśli i pasje... I... Jego życie. Trwające na serwerach naszych myśli...
Alleluja kochani.

p.s. Wiem, że okreslenia, że jest coś pieknego w śmierci, moga szokowaĆ. Ale chodzilo mi o to, że ten człowiek nie zyje juz od roku, ale jego słowa, zdania... Zapach kuchni... Wprawily mnie w wibrację. A to znaczy, że ten czlowiek żyje! Bo nadal ma moc oddzialywania. O tym pisałam mając na myśli piękno.

6 komentarzy:

  1. Margo i Tobie. Wiosenne pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Spóźnione bo pomiędzy pracą pilną a domowymi przygotowaniami i świątecznym obżarstwem - ale mimo wszystko wesołych świąt:-)

    Internet to czasami Wujek Samo Zło ale czasami Dobry Wujaszek, dzięki któremu możemy trwać - nawet gdy nas fizycznie już tu nie ma. Podoba mi się, że blog Koguta ciągle wisi w sieci, że ciągle można do niego zajrzeć, zastanowić się nad zapiskami, skorzystać z przepisów, choć z autorem już podyskutować się nie da. Myślę, że Kogutowi by się to podobało, że ciągle w jakiś sposób tu jest.
    Pozdrawiam ciepło:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. LOtnico. Dziekuję za życzenia. Ja też myślę, że Kogutowi to by sie podobało. A może podoba się... Hmmm.

    OdpowiedzUsuń
  4. Puk,puk...Mam nadzieje ze u Ciebie wszystko jest OK.

    Kogut zyje w sieci ,teraz jest wirtualny w pelnym tego slowa znaczeniu.
    Ciezko jest tym,ktorzy zostaja w realu:(

    OdpowiedzUsuń
  5. Maga.. Jest ok. Jakoś real mnie przechwycił.. Byc może tego teraz potrzebuję. Wkrótce wrócę. Smakiem i zapachem. :)

    OdpowiedzUsuń