Butterfly i prośba do czytelników

To kulinarna podróż przez smaki świata, w poszukiwaniu smaku doskonałego. Każdego dnia będę coś gotować dla siebie i dla Was. Może wspólnie odnajdziemy harmonię zmysłów. Zupy,sery,mięsa,wędliny,owoce,morza,sałatki,chleb,makarony,pizza,desery. Mniam! Afrodyta powstała z morskiej piany... Butterfly z mojej wanny pełnej jabłek. Leć, leć motylku do ludzi. Przynieś im radość i uśmiech. Wrzuć im do garnka garstkę szczęścia i natkę spokoju. Leć, leć mój malutki.
Wszelkie prawa autorskie są zastrzeżone dla autora bloga. Opublikowane fragmenty powieści pod roboczym tytułem "Gniew Aniołow" są również własnością autora bloga i zostały przez niego napisane, według dat publikacji. Za uszanowanie zasad tej strony dziekuję :)

autor: Izabela Sikorska

poniedziałek, 21 lutego 2011

Sos beszamel. Sos beszamelowy - absolutnie magiczny :)

Historia sosu jest do końca niewyjaśniona. Przypisuje się jego kompozycję markizowi Louis de Béchameil - urzędnik na dworze Ludwika XIV. Inne żródła podają, że sos był obiektem uwielbienia Ludwika XV. Jeszcze inne, że sos nie został stworzony przez samego Bechameil`a a jego kucharza nadwornego. Jak było... Któż to wie, ale czy to ważne po ponad 350 latach, skoro sam sos jest nie tylko historią, ale i nadal dziełem teraźniejszości? Opanowanie umiejętności jego stworzenia da Wam na zawsze wolność od sosów z torebek. Jego podstawowa forma jest bazą każdego sosu. Oryginalna z jajami to wspaniała kołderka dla zapiekanych warzyw, makaronów oraz przystawek podawanych na zimno. To król, prawdziwy król stołu obecnie nie tylko francuskiego, ale i włoskiego a tak naprawdę światowego. Jak nasz kochany, polski barszcz :)

Potrzebujemy:
- 1/3 kostki masła
- 2 czubate łyżki mąki pszennej
- 300 ml zimnego mleka
- dwa żóltka
- świeżo mielona sól i pieprz
- szczypta gałki muszkatołowej

Na patelni rozgrzewamy masło. Kiedy się roztopi dodajemy mąkę. Mieszamy cały czas. Maką powinna sie zrumienić. Wtedy dodajemy zimne mleko. Stopniowo. Dolewamy, mieszamy aż sos zgestnieje i znów dolewamy. Sos powinien mieć konsystencje gestej smietany. Jeżeli jest za gesty trzeba dodac jeszzce mleka. Gotujemy okolo 2 mintu ciagle mieszając. Mieszanie to pewność, że sos nie bedzie miał grudek i stanie sie aksamitny. Sciągamy z ognia, wbijamy 2 żółtka, mieszamy do uzyskania jednolitośości. Przprawiamy świeżo mielonym pieprzem, solą i świeżo tartą gałką muszkatołową.
TEN SOS TO DODATEK DO WARZYW:
wystarczy mieszanke warzywną z brokułam na przykład, lub szpinak ( tu dodac troche czosnku jeszcze) wsypac do żaroodpornego naczynia, polać oliwą, sosem i wstawić na 15-20 minut do piekarnika nagrzanego do 180 stopni C.
Do zimnych przystawek:
świetne do szparagów i szynek . Polewamy sosem i antre gotowe!

BAZA SOS BESZAMEL:
Wszystko tak samo jak na górze, ale nie używamy żółtek a mleko łaczymy pół na pół z wywarem mięsnym ( zimnym!). Tworząc taka bazę mamy wyjście do sosu grzybowego ( wystarczy na maśle zrumienić pieczarki lub dzikie grzyby i dodać do sosu bazy), koperkowego ( tak samo), pomidorowego, estragonowego... No wiecie... teraz puście wodze fanatzji. Naprawdę możecie zrobić każdy sos...A te gotowe ze sklepu... Hmmm... Do kosza? Po co Wam chemia w waszej kuchni ;)

21 komentarzy:

  1. Nigdy nie próbowałem z żółtkami, ja daję trochę więcej masła i sporo gałki. Najczęściej robię go do Canelloni - czy jak to się tam pisze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie robię. Nie wychodzi mi i nie mam zamiaru się stresować. Poczekam wiec na Volusia. Zrobi mi w wakacje;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Si. Voluś. Ja też do canneloni i lazania też jest wyborna pod beszamelem :) Oj widzę, że w kuchni byśmy razem porządzili :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nivejko.. A ja myślę, że wiele rzeczy Ci wychodzi, tylko Ty tak przez grzeczność ;) Wię droga była czarna i mokra ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak bylam piekna i mloda to czasem popelnilam sos z torebki(fuj)
    Teraz jak juz samo (i) zostalo nie popeniam bledu jakim jest sos z torebki:))))

    OdpowiedzUsuń
  6. Maga.. Jak ja. Ale my jesteśmy jak wino... W miarę dojrzewania zyskujemy na wartości ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. masz racje, chemia jest potrzebna w zupełnie innych sytuacjach;-) i wtedy jest wskazana a
    nawet pożądana;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jazz.. Widzę, że nie gubisz znajomych klimatów ;) Ech ta chemia... ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mmmm też uwielbiam beszamel do canelloni i lazanii oraz warzyw:-))) ostatnio ograniczam ze względu na wagę ale dziś mam taki dzień, że chrzanię odchudzanie:-)) na obiad będzie coś (jeszcze nie wiem co, trzeba przejrzeć zapasy) pod grubą, aromatyczną warstwą beszamelu:-)))

    OdpowiedzUsuń
  10. staram się, za oknem zima brrrr więc jakoś trzeba się rozgrzewać;-) ale oczywiście teoretyzuje w większości;-) wiesz;-) jak to mówią głodnemu chleb na myśli, sos beszamelowy też być może;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Lotnico... Mam nadzieję, że obiad był udany. Czasem trzeba sie cieszyć zyciem i wolnością ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jazz... Więc życzę praktyki ;) Szczególnie w te zimowe, zimne noce :)

    OdpowiedzUsuń
  13. No tak, tylko że moje "czasem" przerodziło się kiedyś w stan permanentny i doprowadziło do rozmiaru L:-)))) Nie pisz takich smakowitych przepisów, ja Cię proszę, bo łamię reżim dietetyczny:-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Lotnico.. Sorry. ;) Ja żyję według zasady mało a często, nie odmawiam sobie niczego i po drugim porodzie z rozmiaru L wróciłam do S, ale złota zasada, to nie jem w nocy. Czasem malutkie coś nie wpłynie na całokształt ;) Więc czasem jem w nocy z rodziną i przyjaciółmi kolację.

    OdpowiedzUsuń
  15. w przepisie jest błąd. Beszmel to sos biały. Mąka absolutnie nie powinna się zrumienić.

    OdpowiedzUsuń
  16. Wybacz anonimowy, ale do beszamelu robi się złotą zasmażkę. Nie wpływa na kolor, ale na smak. Kolor bywa rózny biały, jezeli nie uzyjesz żółtek i przypraw, które zmieniają ten kolor. Podstawa beszamelu to masło i maką, które razem muszą się zrumienić na złoty kolor. Wtedy dodajemy zimnych płynów. W oryginale jest to mleko i śmietana, w wersji bazowej, na koniec wzbogacona zóltkiem, lub dwoma. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Anonimowy... Google rozpoznał Cie jako Maurę, czemu jesteś anonimowa na moim blogu. Kto wdaje się w polemikę powinien to robić oficjalnie ;)

    OdpowiedzUsuń